Joanna Chmielewska – Byczki w pomidorach
Powraca świat Alicji. Znów stado zaprzyjaźnionych osób pęta się po cudownym ogródku i kulinarnie szaleje w kuchni. A gospodyni jak zwykle otwiera drzwi przed każdym, częstuje jajkiem na śniadanie, wypija niezmierzone ilości kawy i zabrania zaglądać do lodówki. Nawet do wiecznie głodnego Marianka demonstruje autentyczna słabość. I oto wizyta nowej pary przynosi obrzydliwość w powietrzu. On – oblizuje łyżki i widelce, rzuca się na szyję nowo poznanych dam, zżera robaczki ze stołu i udaje, że zna się na winach…Ona – kamiennie milczy, ostrożnie chodzi i podobno umiera z miłości do niego. A gdy on nie wraca z pewnej wycieczki, interesuje się tym nawet pan Muldgaard…
Źródło: empik.com
Po prawie dwóch miesiącach od ukazania się książki na rynku wreszcie dostałam ją w łapki. Sporo osób mówiło, że jest lepsza od poprzednich, a dla mnie jest na jednakowym poziomie z Porwaniem. Akcja toczy się w domu Alicji przy niezliczonych ilościach jedzenia i napojów procentowych. Trup pojawia się dopiero w połowie książki, a wcześniej nic ciekawego się nie dzieje. Natomiast sprawcę morderstwa można bardzo szybko zgadnąć. Jedyne przerywniki, które wywoływały trochę uśmiechu na mojej twarzy, to sceny z udziałem Olafa i pana Muldgaarda.
Na pewno szybko nie wrócę do tej książki by przeczytać ponownie.
Brak komentarzy